Zdrowe zęby i dziąsła? Zadbaj o bakterie w jamie ustnej

Bakterii nie dostrzeżemy gołym okiem, ale skutki dysbiozy jamy ustnej już tak. To szybko postępująca próchnica, krwawiące dziąsła, afty, a nawet nieświeży oddech. Warto zadbać o swoje drobnoustroje, które odwdzięczą się nam lepszym zdrowiem i odpornością. Sposoby na to zdradza doświadczona higienistka stomatologiczna. Aż 700 różnych gatunków bakterii, z czego 100 jednoczasowo może zasiedlać jamę ustną. To miliardy drobnoustrojów. Nie wszystkie są pokojowo nastawione. Wystarczy zmiana nawyków: podjadanie słodyczy, omijanie szczotkowania, palenie papierosów, puszczanie elektronicznego dymka czy po prostu kuracja antybiotykowa w czasie infekcji. Pojawi się dysbioza, a z nią nieprzyjemne dla zdrowia skutki. Warto wiedzieć, że rodzimy się bez bakterii w jamie ustnej; pierwsze zasiedlają ją te, które matka miała na ciele w trakcie porodu, z czasem pojawiają się coraz to nowe z otoczenia, z jedzenia, z brudnej dłoni, z karmienia przez rodziców oblizaną wcześniej łyżeczką czy niepostrzeżenie włożonym do ust smoczkiem, który wcześniej upadł na ziemię. Niektóre z nich zostają z człowiekiem na zawsze, jak przekazana od rodziców Streptococcus mutans – mikrob odpowiedzialny za próchnicę. Ratunku szukaj w diecie Nie tylko człowiek, ale i bakterie uwielbiają cukier. Jest dla nich łatwą w przyswojeniu pożywką. Mowa tu o cukrach prostych, jak sacharoza, glukoza i fruktoza, dwucukrach: laktozie i maltozie, ale też wielocukrach – skrobi. – To jasno wskazuje, jakich produktów należy unikać, a jakie wybierać. Słodycze oprócz sporej dawki cukru rzadko mają coś więcej do zaoferowania, dlatego powinny być stanowczo ograniczone. Szczególnie u osób osłabionych chorobą lub w czasie i po kuracji antybiotykowej, kiedy może dojść do przerostu uporczywego drożdżaka Candida albicans, co objawia się pieczeniem w jamie ustnej wraz z białawym nalotem na śluzówkach oraz języku. Wybierajmy warzywa w różnych formach: surowe, gotowane al dente, przestudzone, na przykład ziemniaki. To solidna dawka błonnika, który wspiera rozwój korzystnych drobnoustrojów. Zawierają także łatwo przyswajalne witaminy – zaleca Ewa Slabik, higienistka stomatologiczna z Dentim Clinic Medicover w Katowicach i wymienia: – Dla mikrobiomu dobre są także produkty fermentowane, czyli kiszonki, jogurty, kefir, zsiadłe mleko, także kiszona kapusta, kombucha czy kimchi. Ponadto źródła dobrych tłuszczów: ryby, nasiona, orzechy, awokado, ale też oliwy i oleje roślinne. Przemyślany dobór diety pod kątem zdrowia mikrobiomu powinien opierać się na produktach, które wspierają korzystne drobnoustroje, ale też na tym jedzeniu, które ich dostarcza. W procesie fermentacji (jest nim np. kiszenie) biorą udział bakterie kwasu mlekowego. To one stanowią jedną z najistotniejszych grup bakteryjnych mikrobiomu człowieka. Probiotyki do zadań specjalnych Choć o probiotykach mówi się dużo, to głównie w kontekście zdrowia jelit. Te ważne dla zdrowia jamy ustnej nie są tak popularne, a szkoda – bo mogą zdziałać naprawdę wiele dobrego! Trzeba jednak zwrócić uwagę na ich konkretne szczepy. – Probiotyki wpływające korzystnie na mikrobiom jamy ustnej to żadna nowość, chociaż teraz coraz powszechniej dostępne są w sprzedaży. Głównie w formie pastylek do ssania, płukanek czy jako pasty do zębów. Ważne są konkretne szczepy bakterii, przebadane zarówno pod kątem bezpieczeństwa, jak i właściwości. Wartymi uwagi są Streptococcus salivarius K12 i M18. Pierwszy produkuje substancje zwalczające potencjalnie szkodliwe bakterie, a drugi enzymy wspomagające usuwanie płytki nazębnej. Ponadto badania pokazują także, że szczepy Lactobacillus reuteri (DSM 17938 i ATCC PTA 5289) wspomagają naturalną odporność organizmu i przeciwdziałają rozwojowi Porphyromonas gingivalis, głównego mikroba odpowiedzialnego za stan zapalny dziąseł – przekonuje higienistka i dodaje: – Co więcej, te same szczepy są pomocne w walce z Candida albicans, grzybem odpowiedzialnym za pleśniawki i inne objawy kandydozy jamy ustnej. Probiotyki te konkurują z drożdżakami o przestrzeń i składniki odżywcze, stwarzając dla nich nieprzyjazne do bytowania warunki. Na dodatek bakterie te wytwarzają związek reuterynę zwalczający patogeny. Preparaty probiotyczne można stosować wspierająco w leczeniu istniejących problemów z zębami i dziąsłami, ale również profilaktycznie. Warto wiedzieć, że po zaprzestaniu stosowania liczba bakterii probiotycznych spada, a nawet zanika, dlatego najlepiej w porozumieniu z dentystą wprowadzić je do swojej codziennej pielęgnacji. W niektórych produktach występują także bakterie kwasu mlekowego kryjące się pod ogólnymi nazwami Lactobacillus i Bifidobacterium, ich zadaniem jest wspieranie zdrowego mikrobiomu, modulowanie odpowiedzi odpornościowej, ale także stworzenie dogodnych warunków dla rozwoju innych korzystnych mikroorganizmów. Dodatkowe wzmocnienie mikrobiomu Równowaga w świecie mikroorganizmów jest bardzo krucha i łatwą ją zachwiać. Główne czynniki? Pobieżne szczotkowanie, dużo cukru w diecie, palenie papierosów, ale też choroby, które obciążają organizm, jak cukrzyca, suchość w ustach, antybiotykoterapia. Kolonizację jamy ustnej przez komensalne gatunki bakterii można wspierać, przyczyniając się tym samym do zmniejszenia liczebności patogenów (tu zła wiadomość: ich nie wyeliminujemy całkowicie nigdy). – Jednym z takich pierwiastków jest cynk, dlatego spotkamy go w wielu produktach do higieny jamy ustnej. Nie tylko redukuje odkładanie się płytki nazębnej, ale hamuje wzrost patogenów, a przy tym przeciwdziała nieświeżemu oddechowi, wiążąc lotne związki siarki. W pastach i płukankach mogą występować formy inaktywowane bakterii kwasu mlekowego, które dobrze wpływają na odporność oraz sprzyjają odbudowie mikrobiomu przy dysbiozie. Spotkamy także naturalne enzymy rozbijające wytworzony przez bakterie biofilm na zębach oraz colostrum lub samą laktoferynę. To silnie działające substancje pochodzenia naturalnego wzmacniające odporność, działające przeciwzapalnie i przeciwdrobnoustrojowo – opisuje ekspertka Dentim Clinic Medicover. Warto zwrócić uwagę na ksylitol, zwany też cukrem brzozowym. W przeciwieństwie do zwykłego cukru, S. mutans nie jest w stanie go metabolizować. Gdy bakterie próbują przetworzyć ksylitol, jest on wchłaniany do ich komórek, ale nie dostarcza im energii, co prowadzi do ich „zagłodzenia” i zahamowania wzrostu. Dodatkowo użycie ksylitolu redukuje produkcję kwasów, utrzymując bardziej zasadowe środowisko w jamie ustnej, co sprzyja remineralizacji szkliwa. Ksylitol ogranicza także zdolność bakterii próchnicowych do przylegania do powierzchni zębów, ułatwiając ich usunięcie ze śliną i zapobiegając tworzeniu płytki nazębnej. Jest częstym dodatkiem w produktach do higieny jamy ustnej dla dzieci ze względu na jego przyjemny, słodki smak. Higiena na serio Nieodzownym elementem zdrowia jamy ustnej jest systematyczna i prawidłowa higiena jamy ustnej. Na liście czynności powinny znaleźć się: szczotkowanie, nitkowanie, płukanka, szorowanie języka i wizyty kontrolne. – Nitkowanie jest jednym z najważniejszych elementów codziennej higieny, ale chyba najbardziej zaniedbanym. To między zębami ukrywają się chorobotwórcze bakterie, które po pobieżnym szczotkowaniu rozpierzchają się po całej jamie ustnej. Lubią ciepłe, wilgotne środowisko i nie potrzebują tlenu do życia, dlatego lokują się w kieszonkach dziąsłowych. Nitka jest na tyle cienka, że rozbija film bakteryjny i

Nitkowanie zębów, mniejsze ryzyko udaru i migotania przedsionków dzięki… nitkowaniu?

Nowe badania sugerują, że regularne nitkowanie zębów może zmniejszać ryzyko niektórych rodzajów udarów oraz migotania przedsionków – zaburzenia rytmu serca związanego ze wzrostem prawdopodobieństwa udarów. To już kolejny argument za tym, by przyłożyć się do codziennego mycia zębów. W badaniu, którego wyniki zaprezentowano na międzynarodowej konferencji American Stroke Association, naukowcy przeanalizowali dane ponad 6000 partycypantów. Okazało się, że osoby nitkujące zęby przynajmniej raz w tygodniu miały niższe ryzyko udaru niedokrwiennego oraz migotania przedsionków w porównaniu do tych, które nie stosowały nici dentystycznej. Wyniki nie pozostawiają złudzeń: zaobserwowano o 44% mniejsze ryzyko udaru sercowo-zatorowego, o 22% – udaru niedokrwiennego i o 12% – migotania przedsionków. Jak pozornie błahe nitkowanie może pełnić tak ważną rolę w profilaktyce? Odpowiedź kryje się w mikrobiomie jamy ustnej. – Wszystko przez bakterie. Jama ustna człowieka nie jest sterylna, bytują w niej dziesiątki gatunków bakterii i innych drobnoustrojów; pożytecznych i szkodliwych. Jeśli nie szczotkujemy i nie nitkujemy zębów, rozwijają się swobodnie, wnikając między innymi do kieszonek dziąsłowych, a następnie atakując tkanki przyzębia. Powstaje stan zapalny, który wiąże się z wytwarzaniem przez organizm mediatorów stanu zapalnego. Mogą one rozprzestrzeniać się po organizmie z krwiobiegiem, ale mało tego: tą samą drogą rozprzestrzeniają się bakterie. Mikroby z jamy ustnej znajdowano między innymi w blaszce miażdżycowej czy w mózgach osób dotkniętych chorobą Alzheimera – wyjaśnia lek. dent. Aleksander Gajos z Dentim Clinic Medicover w Katowicach. Dentyści od dawna zachęcają do uwzględniania w codziennej higienie nici stomatologicznej lub jej praktycznych zamienników, jak niciowykałaczki (flossery) lub irygatory do jamy ustnej. Samą szczoteczką, nawet najnowocześniejszą, trudno dotrzeć do wszystkich zakamarków jamy ustnej. – Szacuje się, że Porphyromonas gingivalis, czyli główna bakteria wiązana ze stanem zapalnym przyzębia, występuje u jednej na trzy zdrowe osoby. Jest to mikrob beztlenowy, który świetnie czuje się w kieszonkach dziąsłowych i tylko czeka na moment, gdy zaniedbamy higienę lub będziemy osłabieni jakąś inną chorobą. Atakuje wtedy przyzębie, powodując tkliwość, ból, krwawienie dziąseł, przy czym wyposażona jest w szereg mechanizmów ułatwiających jej wymykanie się układowi odpornościowemu. Dbając o codzienną higienę, a więc szczotkując zęby, nitkując przestrzenie międzyzębowe, a nawet oczyszczając język, zmniejszamy jej populację, utrudniając zainicjowanie procesu chorobowego – przekonuje dentysta. Zależności pomiędzy kolejnymi chorobami a zdrowiem jamy ustnej są ciągle odkrywane. Na razie wiemy o związkach między cukrzycą, chorobami nerek, zwiększeniem ryzyka sercowo-naczyniowego, nawet o rosnącym zagrożeniu rozwinięcia się jaskry u osób z nieleczonymi stanami zapalnymi dziąseł, a ta lista ciągle się wydłuża. Jednym z coraz lepiej udokumentowanych powiązań jest także wpływ chorób jamy ustnej na układ krążenia, w tym na ryzyko udaru mózgu. Przewlekłe stany zapalne dziąseł wywołane przez bakterie mogą przyczyniać się do rozwoju miażdżycy, nadciśnienia oraz zaburzeń rytmu serca, które są bezpośrednimi czynnikami zwiększającymi prawdopodobieństwo wystąpienia udaru. – Na ryzyko udaru niedokrwiennego mózgu mają wpływ dwie grupy czynników: niemodyfikowalne i modyfikowalne. Wśród tych pierwszych są między innymi wiek, płeć czy predyspozycje genetyczne. Pośród czynników modyfikowalnych znajdziemy ich znacznie więcej, m.in.: nadciśnienie tętnicze, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, brak aktywności fizycznej, złe nawyki żywieniowe prowadzące do nadwagi, otyłości oraz dyslipidemii, cukrzyca, oraz niektóre zaburzenia rytmu serca, jak wspomniane w badaniu migotanie przedsionków. Do tego wszystkiego trzeba wymienić także higienę jamy ustnej, a raczej jej brak prowadzący do rozwoju przewlekłego stanu zapalnego dziąseł – wymienia prof. dr hab. n. med. Bożena Walewska-Zielecka, NIZP PZH – PIB, Rada Naukowa Medicover i dodaje: – Udar niedokrwienny mózgu to zagrażający życiu stan, gdy dochodzi do zablokowania przepływu krwi do mózgu, najczęściej na skutek zakrzepu lub zatoru. W jego wyniku obszar mózgu pozbawiony tlenu i składników odżywczych zaczyna obumierać, co może prowadzić do trwałych uszkodzeń neurologicznych, a nawet śmierci. Opracowano prostą metodę rozpoznawania objawów udaru mózgu – to akronim FAST, czyli Face: opadający kącik ust, asymetria twarzy, Arms: osłabienie jednego z ramion, Speech: niewyraźna/niezrozumiała mowa i Time: a więc czas, czyli trzeba pamiętać, że należy działać szybko i wezwać pomoc. Ekspert podkreśla, że po wystąpieniu pierwszych objawów liczy się czas (tzw. „czas to mózg”) – leczenie przyczynowe udaru niedokrwiennego mózgu (tromboliza dożylna bądź trombektomia mechaniczna) jest tym skuteczniejsze, im szybciej od rozpoczęcia objawów zostanie ono włączone. Nitkowanie zębów jest zalecane raz dziennie, przed szczotkowaniem. Prawidłowa higiena jamy ustnej powinna obejmować mycie zębów dwa razy dziennie lub po każdym posiłku pastą z adekwatną do wieku dawką fluorków (dla dorosłych to około 1400 ppm). Dodatkowo można stosować płukanki (według zaleceń dentysty bądź higienistki). Wizyty kontrolne zalecane są 1–2 razy w roku albo wcześniej, jeśli niepokoi nas stan zdrowia zębów, dziąseł czy w ogóle – jamy ustnej.

Masz cukrzycę? Sprawdź, jak zadbać o zęby i zdrowie jamy ustnej

Szacuje się, że cukrzyca (obu typów) dotyka w Polsce ponad dwa miliony osób. Często rozwija się bezobjawowo lub objawy są ignorowane. Rozpoznana – wymaga nieraz sporej zmiany stylu życia, w tym sumiennej higieny jamy ustnej. Warto wiedzieć, jak uniknąć poważnych problemów ze zdrowiem, które mogą zacząć się od pominięcia szczotkowania. U cukrzyków występuje zwiększone ryzyko próchnicy, rozwoju chorób przyzębia, pojawienia się pleśniawek, zespołu pieczenia jamy ustnej (BMS), a także kserostomii (suchości w ustach). Efektem może być nie tylko utrata zębów, ale także rozwój ropni okołowierzchołkowych oraz nasilenie… cukrzycy. Opanuj właściwą technikę Szczotkowanie zębów jest podstawowym elementem higieny jamy ustnej. Chwytając szczoteczkę w dłoń, niewiele osób jednak się zastanawia, jaką technikę wybrać, bo też niewielu jakąś zna. –  Zwykle zęby szczotkujemy intuicyjnie, starając się objąć włosiem wszystkie powierzchnie zębów. Tymczasem zostały opracowane techniki szczotkowania, które nastawione są na oczyszczenie przestrzeni przydziąsłowych z płytki bakteryjnej. To między innymi technika Bassa czy Stillmana. Obie zakładają przyłożenie szczoteczki włosiem pod kątem 45 stopni do zęba, wymiatanie w kierunku brzegu siecznego i wykonywanie przy tym delikatnych ruchów wibracyjnych. W ten sposób oczyszczamy kieszonki dziąsłowe, gdzie gromadzą się resztki jedzenia i bakterie – mówi higienistka stomatologiczna Ewa Slabik z Dentim Clinic Medicover w Katowicach. Techniki łączymy z innymi ruchami szczoteczki, w ten sposób oczyszczając również korony zębowe z płytki nazębnej. Właściwą technikę dobiera dentysta wraz z higienistką dentystyczną, która także przeprowadza odpowiedni instruktaż. Zalecenia odnośnie do częstotliwości mycia się nie zmieniają. Wciąż jest to przynajmniej dwa razy dziennie, a najlepiej po każdym posiłku. Wskazane jest używanie szczoteczki o miękkim włosiu. W szczególnych przypadkach mogą zostać zalecone szczoteczki o włosiu ultra soft lub super soft, które są jeszcze delikatniejsze dla dziąseł. W higienie jamy ustnej cukrzyka dozwolone są szczoteczki elektryczne i soniczne. Ich dodatkową zaletą jest automatyczne wyłączanie przy zbyt dużym nacisku oraz dostępność funkcji masażu dziąseł – warto je wypróbować! Dobierz odpowiednie środki Cukrzyca przynajmniej na dwa sposoby sprawia, że zęby są bardziej podatne na próchnicę. Przede wszystkim jest to zmniejszone wydzielanie śliny oraz obecność w niej glukozy. Dla bakterii próchnicowych to wymarzone środowisko, a dla osoby dotkniętej tą chorobą znak, że trzeba wzmocnić profilaktykę fluorkową. Pasta do zębów powinna zawierać fluorki w dawce przynajmniej 1400 ppm. Dla lepszej ochrony warto wybierać ich organiczne formy, czyli aminofluorki, lub dodatkowo wzmocnić pastą (ale też płukanką lub proszkiem) z hydroksyapatytem. – W profilaktyce próchnicy i chorób dziąseł mogą być zalecone preparaty z chlorheksydyną (CHX) i chlorkiem cetylopirydyniowym. To związki o działaniu przeciwdrobnoustrojowym, które hamują formowanie się płytki nazębnej. Dostępne są zarówno pasty do codziennego stosowania, jak i płukanki. Co ważne, bez zaleceń dentysty do profilaktyki i pielęgnacji wybieramy płukanki o niższym stężeniu, do 0,15%, ponieważ te o wyższym mogą maskować objawy i przebarwiać szkliwo. Poza tym powinniśmy zrezygnować z past o działaniu wybielającym lub ściernym, np. dla palaczy czy kawoszy, które mogłyby podrażnić dziąsła – mówi higienistka. Pielęgnację można wspomagać pastami z ekstraktami ziołowymi lub roślinnymi, które mają korzystny wpływ na dziąsła, jak szałwia, rumianek, kora dębu – o ile zawierają fluor. Warto sprawdzić także pasty: ze związkami cynku – wspomagają remineralizację, ograniczają rozwój szkodliwych drobnoustrojów, z ksylitolem – mają właściwości niszczące bakterie próchnicowe, z laktoperoksydazą – to naturalny enzym działający przewciwbakteryjnie, z probiotykami (bakteriami kwasu mlekowego) – pomagają przywrócić równowagę mikrobioty jamy ustnej. Bez nitki ani rusz Nitka powinna być stałym elementem codziennej higieny jamy ustnej zarówno dla osoby zdrowej, jak i obciążonej innymi schorzeniami – w tym cukrzycą. Jest niezrównana, jeśli chodzi o trudno dostępne przestrzenie między zębami. – Nitkujemy raz dziennie, najlepiej przed szczotkowaniem zębów. Robimy to delikatnie, ale stanowczo. Zamiennie do nitki możemy korzystać z niciowykałaczek, czyli flosserów, szczoteczek interdentalnych, czyli międzyzębowych, lub irygatora. Ważne, żeby to robić, bo tam gdzie nie dotrzemy szczoteczką, może szybko rozwinąć się próchnica czy stan zapalny. Gdy pojawi się odrobina krwi na nitce, nie powinno nas to zniechęcać do dalszego czyszczenia – zachęca ekspertka Dentim Clinic Medicover. Z szerokiego asortymentu nitek wybieramy dopasowaną do zębów: przy stłoczeniach – nitkę cienką z fluorkami bądź w postaci teflonowej tasiemki, jeśli natomiast między zębami są większe odstępy – dobry będzie rodzaj nitki pęczniejącej w kontakcie ze śliną. Gdy w ustach jest zbyt sucho Wzięcie landrynki do ust nie jest dobrym pomysłem. Cukry proste, w które jest bogata, są idealną pożywką dla wszelkiego typu bakterii i grzybów obecnych w jamie ustnej. Należy przede wszystkim pamiętać o odpowiednim nawodnieniu, pić wodę mineralną niegazowaną, herbaty i napary ziołowe (bez cukru), ewentualnie wspomagać się gumą do żucia z zawartością ksylitolu i/lub środkami ślinozastępczymi. – W aptekach dostępnych jest kilka preparatów o działaniu podobnym do śliny, czyli powlekającym i ochronnym, które też przy okazji mogą zwiększać jej wytwarzanie. W składzie znajdziemy m.in. kompleksy odpowiedzialne za gęstość i lepkość produktu, witaminy, olejki, oleje roślinne, pantenol, będący prowitaminą, czy nanosrebro. Znajdziemy je w formie sprayu, żelu w tubce lub płukanki – wylicza higienistka. Nie trać kontroli Wizyty kontrolne u dentysty powinny być zaplanowane dwa razy w roku wraz z higienizacją zębów. To profesjonalne oczyszczanie z płytki bakteryjnej, która narasta nawet mimo poprawnej higieny. – Najważniejsze jest jak najszybsze zgłoszenie się do dentysty, jeśli tylko zauważymy jakieś niepokojące objawy typu zaczerwienienie, opuchnięcie, bolesność i krwawienie dziąseł. Także obniżenie szyjek zębowych i ruchomość zębów. Nieleczony stan zapalny będzie się pogłębiał i obejmował coraz większy zakres tkanek. Bakterie z jamy ustnej mogą rozprzestrzeniać się po całym organizmie wraz z krwią, co jest bardzo niebezpieczne dla osób zmagających się z cukrzycą – przestrzega Ewa Slabik i dodaje: – Na szczęście kontrolowana cukrzyca nie tylko nie powinna przysparzać nam dodatkowych problemów, ale nie będzie też przeszkodą przy bardziej zaawansowanych zabiegach stomatologicznych, jak wszczepienie implantów. Rutynowa higienizacja to też okazja do fluoryzacji. Zabieg ma na celu dostarczenie większej ilości fluorków do szkliwa, które na najbliższe miesiące będzie miało jeszcze lepszą ochronę przed próchnicą. Warto omówić z dentystą i higienistką wzmocnienie domowej profilaktyki fluorkowej, np. przez wprowadzenie do higieny specjalistycznych past o zwiększonym stężeniu tego pierwiastka.

Higienistka radzi: jak wybrać najlepszą pastę do zębów?

Zakup pasty do zębów nie jest łatwym zadaniem. W sprzedaży dostępnych jest bez mała kilkadziesiąt jej rodzajów, a producenci każdej zapewniają, że to ta jedyna, która pozwoli pozbyć się wszelkich problemów. Wizyta w sklepie kończy się zazwyczaj zakupem podyktowanym ceną, kolorem opakowania lub właściwościami wybielającymi pasty. Czy taki wybór będzie trafny? Higienistka podpowiada, na co zwrócić uwagę.  Pasta do zębów jest podstawowym elementem codziennej higieny jamy ustnej. Używana wraz ze szczoteczką ma oczyścić zęby z płytki bakteryjnej, zabezpieczyć je przed próchnicą, zadbać o dziąsła, utrzymać biel zębów i odświeżyć oddech. Wiele zadań, jak na tubkę, która mieści się w dłoni! Więc jaka powinna być ta jedna – idealna? Musi mieć fluorki lub… Bez niego szczotkowanie traci sens. Jest minerałem o strategicznym działaniu. Wbudowuje się w szkliwo, sprawiając, że staje się ono bardziej odporne na kwasy, a tym samym próchnicę. Właściwie nie ma zamienników, z jednym wyjątkiem. – Fluorki są niezastąpione w profilaktyce próchnicy. Pasty z ich dodatkiem stosujemy już od pierwszego zęba dziecka, dostosowując wraz z wiekiem ilość i stężenie. U dorosłych to powinna być dawka około 1400 ppm fluorków oraz pasmo 1-2 cm na szczoteczce – mówi higienistka stomatologiczna Ilona Filianets z Medicover Stomatologia i dodaje: – Dla osób z jakichś względów sięgających po pasty bez fluoru np. z powodu nadwrażliwości bądź uczulenia, istnieje alternatywa – preparaty z hydroksyapatytem. Jest on naturalnym budulcem szkliwa. Występuje w formie nano-, bio-, fluorohydroksyapatytu i, według badań, chroni zęby z taką samą skutecznością, jak fluorki. Zawsze warto zwrócić uwagę na zawartość tubki. W składzie niektórych past znajdziemy związki, jak olaflur lub fluorinol. To organiczne formy fluoru, tzw. aminofluorki, które cechują się większą biodostępnością, a tym samym skuteczniej zabezpieczają zęby. Fluorki natomiast występują pod postaciami m.in.: fluorku sodu (sodium fluoride), monofluorofosforanu sodu (sodium monofluorophosphate), fluorku wapnia (calcium fluoride), fluorku potasu (potassium fluoride), fluorku cyny (stannous fluoride) i fluorku aminowego (amine fluoride). Musi mieć drobinki ścierne Pasta do zębów działa na zasadzie podobnej do pasty polerskiej. Dzięki temu możemy usunąć nawarstwiającą się płytkę bakteryjną i inne osady. Jest jednak pewien haczyk. – Moc ścierności pasty określa wskaźnik RDA (z ang. relative dentin abrasivity). Im wyższy, tym silniejsze właściwości ścierne. Można pomyśleć, że najlepsze są te produkty o najwyższym wskaźniku. To błąd, bo zalecenia są jednak całkowicie inne. Do codziennej pielęgnacji wybieramy pasty o wskaźniku w przedziale od 40 do 70. Niestety, coraz rzadziej producenci zamieszczają tę informację na opakowaniu, dlatego kierujemy się opisem działania: jeśli pasta jest dla zębów wrażliwych, wtedy przyjmujemy, że ma niższy wskaźnik RDA (od 5 do 50) z drugiej strony: dla osób ze skłonnością do osadów nazębnych będzie o wskaźniku wyższym niż 70 – tłumaczy higienistka. Past specjalnego przeznaczenia, czyli o skrajnych wskaźnikach ścieralności, nie stosujemy na stałe. Zbyt słabe doczyszczenie zębów poskutkuje odkładaniem się kamienia, a zbyt mocne – uszkodzeniem szkliwa! W składzie past znajdziemy m.in.: krzemionkę (hydrated silica), węglan wapnia (calcium carbonate), węgiel aktywny (activated charcoal), sodę oczyszczoną (sodium bicarbonate), ale też glinki. Nie musi mieć substancji antybakteryjnych Choć wiele substancji zawartych w pastach działa w mniejszym lub większym stopniu na drobnoustroje, to z reguły dodawane są jako konserwant lub jest ono dodatkowe wobec pierwotnego. Przykładem jest mentol, którego zadaniem jest poprawa smaku i zapachu pasty. Typowe związki o działaniu przeciwbakteryjnym można znaleźć w pastach dla osób z problemami z dziąsłami. – Kluczowa dla jamy ustnej jest równowaga pomiędzy bakteriami komensalnymi (dobroczynnymi) a chorobotwórczymi, dlatego do codziennego użycia nie są polecane pasty o działaniu stricte przeciwbakteryjnym, chyba że występują określone problemy. Bakterii próchnicowych na pewno nie pozbędziemy się w ten sposób. Wśród tych związków wyróżniamy m.in. triclosan, diglukonian chlorheksydyny czy chlorek cetylopirydyniowy. Ich dodatkowym atutem jest przeciwdziałanie tworzeniu się płytki nazębnej, którą budują bakterie, a która z czasem przekształca się w kamień – opisuje ekspertka Medicover Stomatologia. Użycie past z działaniem przeciwbakteryjnym najlepiej konsultować z dentystą lub higienistką. Mogą być zalecone osobom ze stanami zapalnymi dziąseł, z protezami zębowymi czy po zabiegach implantologicznych i chirurgicznych albo z cukrzycą. Używanie past z chlorheksydyną może przebarwiać szkliwo, więc korzystamy z nich tylko zgodnie z zaleceniami higienistki. Nie musi być wybielająca Marzeniem wielu osób jest piękny, biały, hollywoodzki uśmiech. Niestety, pasty nie tylko nie zagwarantują takiego efektu, ale ich przedłużone stosowanie może zwiększyć ryzyko nadwrażliwości zębiny. Ich działanie opiera się na wysokiej ścieralności, co sprawia, że łatwiej pozbyć się powierzchniowych osadów przyciemniających kolor zębów. Ścierność pasty może naruszyć powierzchnię szkliwa, przez co doprowadzi do powstania nadwrażliwości. – Oprócz past „wybielających” o podniesionej ścieralności mamy też pasty ze związkami utleniającymi, które mają niwelować przebarwienia również w głębi szkliwa. Ich stężenie jest jednak ograniczone przepisami prawa, dlatego lepiej nie oczekujmy spektakularnego efektu. W dodatku na pewno nie możemy stosować ich na stałe, ponieważ nasze zęby będą nadwrażliwe, a dziąsła mogą ulec podrażnieniu. Jedna tubka co kilka miesięcy to rozsądny kompromis – radzi Ilona Filianets. Zauważalny efekt wybielania można osiągnąć tylko za sprawą gabinetowych metod, w których używa się dużo wyższych stężeń środków wybielających – ale pod kontrolą specjalisty. Nie musi kosztować kroci Wraz z liczbą zalet na opakowaniu często rośnie też cena produktu. W sklepach znajdziemy pasty na nadwrażliwość, na krwawiące dziąsła, zabezpieczające 24 godziny przed próchnicą, chroniące przed erozją, odświeżające oddech, również z ziołowymi ekstraktami, ekologiczne i inne. – Podstawą codziennej higieny jest pasta z fluorkami, więc najczęściej wystarczy ta tańsza, która będzie dobra dla każdego członka rodziny. Użycie past leczniczych i specjalnego przeznaczenia powinniśmy zawsze konsultować z dentystą bądź higienistką. Głównie dlatego, żeby nie opóźniać leczenia. Może być tak w przypadku paradontozy. To choroba przyzębia, więc bakterie zagnieżdżają się głęboko przy korzeniach zębów, skąd ani pastą, ani szczoteczką ich nie usuniemy, możemy tylko maskować objawy. Kwestią naszej preferencji jest smak pasty czy obecność wyciągów z roślin. Mogą one działać łagodząco na dziąsła – podsumowuje higienistka. Medicover Stomatologia – to innowator zmieniający i kształtujący rynek stomatologiczny w Polsce i Niemczech. Sieć obejmuje 115 nowoczesnych centrów i 742 fotele dentystyczne, oferując kompleksowy zakres usług dentystycznych. Opiekę nad pacjentami zapewnia profesjonalny zespół specjalistów – stomatologów, higienistek, asystentów stomatologicznych i recepcjonistów. Oferta Medicover Stomatologia odpowiada na potrzeby całych rodzin, obejmując usługi z zakresu m.in. stomatologii zachowawczej, implantologii, protetyki,

Nakładki ortodontyczne, te wady zgryzu wyleczysz… nakładkami

Nakładki ortodontyczne (z ang. alignery), choć są obecne w leczeniu na świecie od kilkudziesięciu lat, to zaledwie od kilku ich popularność w Polsce znacząco wzrosła. Przyczyniają się do tego m.in. coraz szersze możliwości leczenia, jakie dają. Kiedy się sprawdzą? Już nie metalowy, a z tworzywa sztucznego – aparat ortodontyczny w ostatnim czasie zmienił się diametralnie. Zamiast zamków, łuków i ligatur – nakładki z tworzywa oraz attachmenty czyli zaczepy. Różnica jest zauważalna na pierwszy rzut oka. Natomiast ciągle rozwijające się systemy leczenia alignerami dążą do tego, by różnic w zakresie leczonych wad zgryzu nie było żadnych. Obecnie nakładki mogą zastąpić tradycyjny, metalowy aparat w terapii wad zgryzu wszystkich trzech klas. Diastema, szparowatość i stłoczenie zębów Wspólną cechą tych nieprawidłowości zgryzu jest zaburzona odległość między koronami klinicznymi zębów (czyli ich widoczną „białą” częścią) w łuku. Są one nie tylko problemem w wymiarze estetycznym, ale także wpływają na zdrowie jamy ustnej. – Przy stłoczeniu zębów, co oczywiste, trudno o ich właściwą higienę. Nie będziemy w stanie prawidłowo doczyścić przestrzeni międzyzębowych, wspomagając się nawet cienką nitką dentystyczną. Stłoczenie predysponuje więc do próchnicy, a ponadto do groźnych stanów zapalnych dziąseł oraz choroby przyzębia czyli paradontozy. Tak jak przy wielu wadach zgryzu, tak i tej nieprawidłowości mogą towarzyszyć zaburzenia w funkcjonowaniu stawów skroniowo-żuchwowych. Z kolei przy zębach odseparowanych również cierpią dziąsła, które mogą być podrażniane podczas jedzenia – charakteryzuje nieprawidłowości lek. dent. Magdalena Michałkowska z Medicover Stomatologia. Szparowatość zębów może wynikać także ze zbyt małych koron zębów, co przy normalnej szerokości łuku zębowego daje efekt zbyt szerokiego ich rozstawu. – Inną nieprawidłowością zgryzu, która występuje dość powszechnie, jest diastema. Może pojawić się w wieku dziecięcym i nazywana jest wtedy fizjologiczną, bo wynika z procesu wyrzynania się zębów stałych oraz rozwoju szczęki i żuchwy. Z czasem powinna ulec naturalnemu zamknięciu, jeśli jednak tak się nie dzieje, najczęściej do decyzji pacjenta pozostaje, czy będzie niwelowana, czy nie. Jest ona głównie problemem estetyki, a w dodatku dla niektórych osób, jak aktorzy czy modelki, stanowi swoisty wyróżnik. Zarówno ta wada, jak i pozostałe związane z rozstawem zębów w łukach, kwalifikują się do leczenia nakładkami ortodontycznymi – opisuje dentystka. Do leczenia nakładkowego kwalifikuje lekarz dentysta na podstawie przeprowadzonej diagnostyki. Wygląda ona podobnie, jak przy kwalifikacji do leczenia tradycyjnym aparatem, jednak całość planowania leczenia odbywa się w oparciu o nowoczesne techniki cyfrowe i obejmuje m. in. komputerową wizualizację efektu leczenia 3D. Przodozgryz i tyłozgryz Przodozgryzem określamy stan, w którym w wymiarze przednio-tylnym, występuje szpara pomiędzy zębami i zęby dolne wysunięte są do przodu przed zęby górne. Odwrotną sytuacją jest tyłozgryz, kiedy to zęby dolne są cofnięte w stosunku do zębów górnych. Te wady mogą występować w różnym stopniu, a także łącznie z innymi wadami ortodontycznymi. – Niewiele osób wie, ale część wad zgryzu to efekt nie tylko genetyki, ale złych nawyków w dzieciństwie. Może do nich prowadzić oddychanie przez usta, ssanie kciuka, smoczka, wypychanie języka, czy nawet zła pozycja podczas snu w łóżeczku. Brak interwencji ortodontycznej w młodych latach będzie skutkował utrwaleniem się, a nawet pogłębieniem wady. Skorygowanie wad zgryzu jest często konieczne, aby zapobiec późniejszym problemom. Mowa tu m.in. o trudnościach w wymowie, w jedzeniu, także o bezdechu sennym, bólach głowy i problemach w obszarze stawów skroniowo-żuchwowych, ale również o nadmiernym starciu czy kruszeniu się zębów – mówi ekspertka Medicover Stomatologia. Wady tego rodzaju można zakwalifikować do leczenia nakładkowego i osiągnąć dzięki temu jeszcze lepsze rezultaty. Decyzja o wyborze aparatu – tradycyjnego czy nakładkowego – będzie należała do pacjenta, gdy lekarz stwierdzi, że przyniosą one tożsame efekty lecznicze. Zgryz otwarty i głęboki To kolejne wady zgryzu, dotyczące wymiaru pionowego, w leczeniu których mogą zostać wykorzystane alignery. Zgryz otwarty to sytuacja, gdy zęby górne i dolne nie kontaktują się ze sobą przy swobodnym zamknięciu jamy ustnej, najczęściej w odcinku przednim. W zgryzie głębokim natomiast odwrotnie: zęby górne przednie zakrywają nadmiernie lub w całości zęby dolne. – Rolą aparatu jest przywrócenie prawidłowej okluzji, czyli tego, w jaki sposób łuki zębowe się ze sobą stykają. Właściwa okluzja ma znaczenie dla funkcji żucia, mowy, prawidłowej pracy stawu skroniowo-żuchwowego i samej kondycji zębów. Zęby ustawione poprawnie w łuku, we właściwych relacjach wzajemnych, nie ścierają się nadmiernie – wyjaśnia lek. dent. Magdalena Michałkowska i dodaje: – Dla wielu osób motywacją do korekty wad zgryzu są względy estetyczne: chcemy mieć ładne, równe zęby, ale jako lekarze musimy zwrócić przede wszystkim uwagę na zdrowie jamy ustnej i konsekwencje, jakie niesie ze sobą brak korekty zgryzu, a tych jest sporo! Zgryz krzyżowy i przewieszony Te wady zgryzu to tzw. transwersalne, czyli dotyczące zaburzeń w wymiarze bocznym. Zgryz krzyżowy oznacza sytuację, w której zęby dolne zamiast być schowane pod zębami górnymi, wystają ponad nie w nagryzie odwrotnym. Z kolei zgryz przewieszony dotyczy sytuacji odwrotnej, czyli, kiedy zęby górne nadmiernie wiszą nad dolnymi i nie kontaktują się z nimi prawidłowo. Taka sytuacja może dotyczyć pojedynczych zębów lub całych grup. – Są to wady zgryzu trudne do leczenia, ponieważ towarzyszą im asymetrie kształtu łuków zębowych. Wymagają one bardzo zindywidualizowanego podejścia do problemu, selektywnych ruchów zębowych, precyzyjnego zaprojektowania leczenia tak, żeby przywrócić właściwą harmonię uśmiechu. Tutaj także takie możliwości daje projektowanie komputerowe leczenia nakładkowego – opisuje dentystka. Predyspozycje do wad zgryzu można odziedziczyć po rodzicach. Genetyka decyduje o kształcie i wielkości szczęki oraz żuchwy, tempie wyrzynania się zębów, także o grubości szkliwa je pokrywającego. Niebagatelny wpływ mają także zęby mleczne, które stanowią podporę dla wyrzynających się zębów stałych. Przedwczesna ich utrata może skutkować tym, że nowe zęby po prostu będą wyrastały krzywo lub nawet wcale, rozwijając się w kości. Najczęstszą jej przyczyną jest próchnica. Poprawa estetyki uśmiechu, protetyka O tym, czy uśmiech jest ładny, decyduje szereg czynników; wśród nich są kolor i kształt zębów, harmonijne ustawienie ich w łuku, przebieg linii dziąseł, wygląd warg, proporcje, ale też symetryczny układ wszystkich elementów. W przypadkach gdy nie ma wskazań zdrowotnych do prowadzenia leczenia za pomocą aparatu, ale występują mankamenty estetyczne, także możliwe jest użycie alignerów. – Nakładki sprawdzą się w korekcie wad zgryzu, ale również w poprawie estetyki uśmiechu. Niektóre drobne wady obejmujące pojedynczy ząb czy zęby nie mają większego znaczenia dla zdrowia jamy ustnej,